Ostatnio zacząłem poszukiwania nowego kierunku w mojej fotografii. Pomyślałem o początkach fotografii, a zatem wszedłem w klimat aparatów analogowych. Nigdy wcześniej nie strzeliłem pojedynczej klatki z filmu, więc to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Fakt jest w domu Smena 8M i półautomatyczny Kodak, ale to była działka dla starszych ode mnie.
Zimową porą zdobyłem doskonałą sztukę od w podeszłym wieku fotografa z Mazur. Jest to Nikon FM2 po jakimś czasie z południowej części Polski Helioska 81M 2/53 z bagnetem Nikona i ostrzeniem na nieskończoność. Co od razu przykuło moją uwagę to cały proces był znacznie wolniejszy i bardziej świadomym sposobem fotografowania. Właśnie tego mi chyba potrzeba w tym cyfrowym świecie, gdzie miliony zdjęć się wykonuje. Naprawdę trzeba się zatrzymać i pomyśleć, zanim się naciśnie migawkę. Jest też w tym wiele przypadkowości i nieprzewidywalność, która może być zarówno ekscytująca i frustrująca. Mimo to negatyw dodaje również dużo duszy i pewnie czegoś, co nazywają to magią, jeśli takowa istnieje. Jest też atrakcyjny gamut barw i tonalności, sposób przejścia obrazu pomiędzy ciemnymi i jasnymi obszarami i nieodłącznych niedoskonałości.
Z nowym nurtem zaczynam nowy cykl. Zdjęcia jakie są poniżej i jakie będą w przyszłości wychodziły z analoga to nic innego jak mój otaczający świat i jak najbardziej z przewagą zdjęć moich dziewczynek Mai i Weroniki.
Analog SLR: Nikon FM2
Lens: Nikkor 50 1,8D
Film: Fujifilm Superia 200